wtorek, 29 października 2019

Składki członkowskie - ogłoszenie, 29.10.2019

Przypominamy, iż składki członkowskie należy kierować do skarbnika klubu; 
Beata Kopeć tel. 726 845 708 albo Prezes Dorota Rejus 
Roczna składka członkowska wynosi 10 zł. 
Prosimy o regularnie wpłaty, zachęcamy do kontaktu z wyżej wymienionymi osobami. 

-- Beata Kopeć 
 serdecznie pozdrawiam

Wspólne bieganie - ogłoszenie, 29.10.2019


Zachęcamy do wspólnego biegania w Borze pod Głogowem Małopolskim.
Zbiórka w czwartek 31.10.2019  ( i w każdy czwartek)  na parkingu przed sklepem ,,Stokrotka" na osiedlu Niwa o godzinie około  20.15.
Zdjęcia uczestników biegania w dniu 24.10.19r.
Kontakt  do organizatora: Beata Kopeć, tel. nr 726845708.  

Serdecznie pozdrawiam : Beata Kopeć

niedziela, 27 października 2019

Duch Lasu 2019 - Winne Podbukowina, 27.10.2019


W niedzielę 27 października w Winne Podbukowina (gmina Dubiecko) oraz w okolicach. na terenie Pogórza Przemysko Dynowskiego odbył się Bieg Ducha Lasu 2019.
Bieg (cross) był rozgrywany na dwóch dystansach: półmaraton (około 21 km) i maraton (około 41 km).
W półmaratonie wystartowało ,,nasze biegowe małżeństwo": Kinga Walania- Bronhart i Rafał Bronhart.
Kinia zajęła 1 miejsce w wśród kobiet i zarazem 24 w open ogólnym.
Rafał przybiegł razem z Kinią, będąc sklasyfikowany na 25 miejscu.
Bieg ukończyło 131 osób.
Gratulujemy Kini zwycięstwa , a Rafałowi dobrego wyniku oraz żony.



Galeria:

wtorek, 22 października 2019

MIZUNO 1/2 MARATHON (TCS AMSTERDAM MARATON) - 20.10.2019


Mizuno Half Maraton – Piękny Amsterdam!
Co roku nadchodzi taki dzień, kiedy na ulicach stolicy Holandii aż roi się od Biegaczy.
Ponad 40000 startujących bierze udział  w maratonie, półmaratonie oraz biegach towarzyszących na 5 i 8 kilometrów.
Amsterdam zapisał się w moich biegowych wspomnieniach tak jak żaden wcześniejszy półmaraton.
Raz, że to mój pierwszy zagraniczny półmaraton. Dwa, że przebiegłam go tak jak chciałbym biegać na zawodach zawsze…
Z uśmiechem na twarzy w towarzystwie bliskich mi osób <3
Do Holandii wybrałam się razem z moją przyjaciółką Karolcią, przyleciałyśmy parę dni wcześniej, ponieważ mam tu swoich bliskich znajomych, którzy przygarnęli nas na kilka dni. Miałyśmy sporo czasu na zwiedzanie pięknej Holandii w której się zakocham. W sobotę wybrałyśmy się na zwiedzanie Amsterdamu  i odwiedziliśmy biuro zawodów gdzie odebrałyśmy pakiety startowe. Była też chwila aby pochodzić po expo. Tam wyróżniało się zdecydowanie stoisko głównego sponsora półmaratonu czyli Mizuno. Po całym dniu wrażeń wróciłyśmy do domu….z niecierpliwością czekając na dzień startu. 
Początek i meta: jakżeby inaczej, na Stadionie Olimpijskim, W swojej strefie startowej pojawiłyśmy się wcześniej, był to czas na małą rozgrzewkę. 
Pistolet wystrzelił w górę… Pafff… Zaczęło się! Bałam się tłoku i tego, że od samego początku będę musiała bardzo mocno lawirować na co stracę sporo sił. Okazało się, że nie było źle. Pierwsze kilometry to po startowe zamieszanie a dalej już biegło się całkiem dobrze. Widoki i atmosfera była magiczna, to dodawało mi sił i pomagało walczyć. Był moment kiedy wśród kibiców dojrzałam starsze małżeństwo, które trzymało flagę Polski i mocno dopingowało swoich rodaków; Polacy walczyć! wzruszyłam się... atmosfera była nie do opisania. Razem z Karolina starałyśmy się trzymać równe tempo, przy tym świetnie się bawiłyśmy i podziwiałyśmy piękny Amsterdam. Mijał czas a my zbliżyłyśmy się do mety, na 18 kilometrze wiedziała, że już niewiele nam zostało, emocje były olbrzymie. 
Nie pamiętam wiele z tych ostatnich metrów, bo pędziłyśmy jak szalone. Pamiętam, że wbiegając na Stadion Olimpijski złapałyśmy się za ręce by razem przekroczyć metę. Cały czas trzymając tempo i wyprzedzając…Linię mety przekroczyłyśmy razem z czasem 2,12 i 10 sekund co dało nam satysfakcję i niesamowity zapas endorfin na przyszłość.  Co prawda, nie jest to moja życiówka na tym dystansie ale jest to bezcenna chwila i wspomnienie, które zostanie w mojej pamięci na zawsze <3 LOVERUN !
Pozdrawia Beata Kopeć.


Galeria:

poniedziałek, 21 października 2019

Jarosławskie Święto Biegowe - 20.10.2019


W nadzielę 20 października w Jarosławiu odbył się bieg ulicami miasta na dystansie 10 km.
Startowali:
Kinga Walania Bronhard - 26 miejsce w kategorii open oraz 1 w wśród kobiet z czasem 42:42,8,
Rafał Bronhaard - 28 miejsce w kategorii open.
Gratulujemy Kini zwycięstwa i Rafałowi czołowej lokaty.

Wyniki open 10 km:
Lista zswycięzców:



Galeria:

poniedziałek, 14 października 2019

6. PZU Cracovia Półmaraton Królewski - 13.10.2019

Organizatorem 6. PZU Cracovia Półmaratonu Królewskiego, który odbył się w niedzielę 13 października była Gmina Miejska Kraków, Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie.
Start zawodników nastąpił z ul. Stanisława Lema o godz. 11:00. a  meta  znajdowała w TAURON Arenie Kraków.
Przebieg trasy zobaczymy tu:
Według zestawienia wyników na mecie bieg ukończyło 8363 osób, a ponad 600 zeszło z trasy -było ,,strasznie" gorąco.
W biegu uczestniczyła nasza koleżanka klubowa Monka Rękosiewicz-Tokarz.
Została sklasyfikowana na mecie na 6611 miejscu z czasem 2:17,27.
Zważywszy, że tydzień temu startowała w Rzeszowskim Maratonie można stwierdzić, że start Moni w Krakowie był bardzo udany. Gratulujemy jej.


Wyniki open:

Galeria:

niedziela, 13 października 2019

VII Hyundai ultraMaraton Bieszczadzki - 12.10.2019


Na początku przyznam się szczerze, że trochę obawiałem się tego biegu. Bo - nie okłamujmy się - nie byłem przygotowany tak jak powinienem do takiego biegu. Jakoś tak się w ostatnim czasie złożyło, że brakło czasu w weekendy na porządne, długie wybieganie. A to nie wróżyło sukcesu na tym, jakby nie było, dosyć długim dystansie.

Ale cóż, kasa poszła, zapisany - nie ma wyjścia. Trzeba stanąć na starcie, zacisnąć zęby i doczłapać do mety.
Kilka dni przed startem, na stronie UMB pojawiły się zdjęcia mocno zabłoconej trasy, zapowiadały się warunki zbliżone do tych z 2017 r. kiedy to poszło mi całkiem nieźle - 7h 6 min 22 s.

Kiedyś muszę ten czas poprawić, ale wiedziałem że to nie ten czas. Miałem nadzieję ukończyć poniżej 8 h.

Już na wstępie zmiana planów. Daniel, z którym zawsze jeździmy na biegi w Bieszczady stwierdził, że nie warto jechać w piątek. Lepiej przespać się we własnym łóżku i pojechać prosto na start. 
W związku z tym, pobudka już o 2 nad ranem (w nocy?), jakieś jedzenie, wskakuje w ubranie do biegania, coś do przebrania w plecak i około 3:20 wyjazd. Po drodze zgarniamy jeszcze 2 osoby z Rzeszowa, w sumie jedzie nas 5 osób. Z tym ze oni są bardziej normalni - jeden biegnie 17 km a pozostali 26 km.
Na miejsce docieramy z bezpiecznym zapasem (odbiór pakietów był do 6 rano) około 15 minut. Teraz oczekiwanie na start - godzina 7:00, a ci na 26 idą na pociąg. Pierwsze 26 km które ja muszę pokonać o własnych siłach, dla nich będzie miłą przejażdżką Kolejką Bieszczadzką.


Oddaję plecak do depozytu i powoli idę na start, kolejka odjechała, dla nich start biegu będzie o 7:45.
Wreszcie jest - wystrzał na start i ruszają.w sumie prawie 800 osób, bo równocześnie startuje 17 km, z tym że oni za chwilę skręcą w stronę mety.

Najpierw spory tłum, ale powoli stawka się rozciąga.
Początkowo trasa prowadzi ulicą, lekkie podbiegi ale więcej zbiegów, tempo więc całkiem przyzwoite. Trzeba maksymalnie wykorzystać płąski fragment trasy, bo kiedy zaczną się podbiegi może zabraknąć sił.
Na pierwszy punkt w Roztokach (gdzie zresztą potem wrócę) dobiegam w czasie 1:08:26 - jestem zaskoczony - bo w 2017, kiedy czułem się naprawdę dużo lepiej przygotowany miałem czas 1:14:51 czyli ponad 6 min wolniej (tempo w 2017 - 6:14 km a tu 5:42) nie jest źle - może uda się zmieścić w tych 8 h? Może aż tak bardzo nie osłabnę. No ale ...
Właśnie - prawdziwe górskie bieganie dopiero się zacznie.


Na tym profilu widać - 12 km jest przed pierwszymi górkami. W sumie jest wg organizatora 1890 m przewyższenia a do tej pory zrobiliśmy 270 m. Szybkie picie, coś na ząb i dalej w drogę. Zaczynają się podbiegi, narazie dosyć łagodne, kijki pozostają w plecaku, jednak kiedy zaczyna się robić bardziej stromo, a odcinki pod górę coraz dłuższe rozkładam je - zawsze to nogi mają tochę łatwiej - a mogą się jeszcze przydać pod koniec biegu.
Pogoda bardzo ładna może około 15 stopni, słoneczko świeci, ale nie wykańcza, bo wieje chłodny wiatr. 
Jest i chwilka na zdjęcie w pięknej scenerii. 
Teraz już jest jazda góra-dół, góra - dół, ale w końcu docieramy do drugiego punktu w Solince (26 km), skąd startowali biegacze którzy wybrali sobie dystans 26 km. Z tym, że ich tutaj przywiozła kolejka a ja mam za sobą już 26 km i 3:00:26 biegu. Czas nadal bardzo dobry - 2 lata temu, w tym miejscu miałem 3:12:21. Gdybym tylko miał jeszcze zapas sił na utrzymanie tego tempa. Pewnie udałoby mi się poprawić wynik sprzed 2 lat - może zejść poniżej 7 h? Ale cóż - mądry Polak po szkodzie. 26 km na tym dystansie to miejsce, od którego zaczyna się tak naprawdę ten bieg. Bo i zmęczenie już powoli narasta, no i za chwile zaczną się prawdziwe góry. 
Około 30 km skręcamy z asfaltu na szlak wiodący na Berdo (1041 m), Zwornik (1072 m) żeby wreszcie osiągnąć Hyrlatą (1103 m). A jak już człowiek siłom i godnościom osobistom wyskrobał się na taką wysokość to...
Teraz zaczyna się ostry zbieg w dół, do kolejnego punktu (a właściwie kolejny raz tego samego) w Roztokach - 38 km.
Jak stromo tam było zobaczyć można na zapisie trasy z zegarka:

Na 31 kilometrze 207 m pod górę.
A zejście do punktu w roztokach - 37 km - 237 w dół.

38 km - 1300 m przewyższenia, 1200 w dół. Mięśnie już odczuwają długotrwały wysiłek, i chyba bardziej dały się w znaki zbiegi, powodują większy ból nóg, chociaż to podejścia zużywają więcej energii.
I tu już niestety widać gorsze przygotowanie. Na tym punkcie miedzyczas to 5:00:36 a 2 lata temu to było 4:59:23, czyli praktycznie ten sam czas - a jeszcze na poprzednim punkcie miałem 12 min zapasu. A przed nami jeszcze 14 km i ponad 600 m przewyższenia.
Sił coraz mniej a dystans zmniejsza się coraz wolniej. Najpierw parę km asfaltem, potem znów w górę. Tym razem na Okrąglik (1101 m), Duże Jasło (1153 m), Szczawnik, Małe Jasło (1103 m). A potem znów walka z bólem mięśni na zejściu. Tuż przed metą, na 51 km 183 m w dół. Ale wreszcie jest rzeka, która oddziela od mety, jeszcze kilka razy w górę i w dół i jest most, zakręt w lewo i prosta do mety.

Wreszcie, medal na szyi, można odpocząć czas może nie wymarzony ale z takim przygotowaniem jestem zadowolony. Bo myślę że wycisnąłem z siebie wszystko co byłem w stanie tego dnia.
Co ciekawe, 2 lata temu, zająłem 181 miejsce. I gdybym miał taki sam czas jak 2 lata temu, miałbym identyczne miejsce. 
Myślę że za rok znów wrócę na tę trasę - mam nadzieję że lepiej przygotowany. I mam też nadzieję na lepsze miejsce w kategorii - bo był to mój ostatni start tutaj w M40. 
I jeszcze na zakończenie kilka zdjęć dzięki FotoMaraton:






czwartek, 10 października 2019

IV. Bieg Zeloty - ogłoszenie

poniedziałek, 7 października 2019

7.PKO Rzeszowski Maraton i 6. PKO Rzeszowska Sztafeta - 06.10.2019


Według zestawienia wyników ,,7.PKO Rzeszowski Maraton" ukończyło 422 osoby, a 12 zeszło z trasy..
Nasze ognisko jako jedyna reprezentowała Monika Rękosiewicz-Tokarz.
Monika pobiegła wspaniale zajmując 349 miejsce z czasem 4:27:24, ustanawiając swój rekord życiowy.
Gratulujemy Monice kolejnego sukcesu.
Jej wypowiedż po biegu cytuję poniżej:

,,Bardzo sceptycznie podchodziłam do tego maratonu i długo się wahałam czy go pobiec. Powodem są 2 pętle po 21 km co nie działa dobrze psychologicznie, osobiście wolę takie długie dystanse biec przed siebie i najlepiej po nieznanym terenie, ostatnio szczególnie w górach, drugi powód to liczba osób biorących w nim udział, jest to jeden z najmniejszych maratonów w Polsce, osobiście wolę większe maratony w Polsce i na świecie, przynajmniej człowiek nie ma wrażenia że jest cały czas w ogonie.
Dzisiaj to wyobrażenie się zmieniło, maraton rzeszowski był dla mnie bardzo łaskawy i przyniósł mi kolejną życiówkę, choć jej się dzisiaj wcale nie spodziewałam, organizm jest już zmęczony sezonem i długimi dystansami.
Maraton Rzeszowski przejdzie w mej pamięci jako jeden z lepszych maratonów, dobrze się biega na swoim podwórku wśród grona przyjaciół i znajomych którzy wspierają i kibicują na każdym kroku."



W 6. PKO Sztafecie startowały 2 drużyny z członkami naszego ogniska w głównej roli.
Była to drużyna nr 32 o nazwie ,,Perfekt Runner Team" z udziałem Kingi Walani- Bronhard i jej męża Rafała Bronhard.
Sztafeta ta zajęła 3 miejsce, również  dzięki naszej Kini, która pomimo przeziębienia pobiegła na swoim poziomie.
Gratulujemy wspaniałego biegu i  podium.
(Szkoda że nazwa tej drużyny nie kojarzy się z naszym Głogowem).

,,Perfect Runner Team; nasza ekipa, nasza drużyna na czele z Jacek Żądło; trener; rewelacyjny Biegacz; dostaliśmy zaproszenie od Jacka; to był zaszczyt biec z takimi ekspresami:) Jakub Burghardt, Jacek, Maciek Kiper, no i my. Chłopcy normalnie jak pendolino...Starałam się bardziej niż zawsze; niekoniecznie bardziej wyszło Zimno, potworny wiatr, biegło mi się koszmarnie; miałam jednak dobre prowadzenie; Jacek zawsze prowadzi "swoich " ludzi .
Rozchorowałam się w poniedziałek , ale warto było:) Uczucie, kiedy wiesz, że stoicie na podium sztafety maratońskiej, bo widzisz Maćka zbliżającego się do mety - po prostu oszalałam. Nie oszalałam dla siebie; oszalałam ze szczęścia za wspólny sukces; dla mnie to podium jest wyjątkowe. Dziękuję Chłopcy za ten dzień, to była niezapomniana niedziela  Czas sztafety: 2:34:14." - Kinga Walania

           


Drugą sztafetą  (nr 40) z naszymi przedstawicielami był zespół pod szyldem  ,,Pratt & Whitney Team Głogów Małopolski - Rezerwat Przyrody Bór".
W jej składzie pobiegli: Paweł Tokarz, Waldemar Kochaniec i Beata Kopeć.
Pomimo, że udział w zawodach potraktowali ulgowo jako trening, zajęli 53 miejsce.
Gratulujemy  im ukończenia sztafety, dobrej zabawy i dziękujemy za dopingowanie na trasie Moniki, startującej na dystansie 42 km.





Wyniki:

Open - 7.PKO Rzeszowski Maraton 
Open - 6. PKO Rzeszowska Sztafeta

Galeria:

niedziela, 6 października 2019

5.Bieg na Piątkę o Puchar Pratt&Whitney Rzeszów - 05.10.2019

W sobotę 5 października odbył się w Rzeszowie 5. Bieg na piątkę o Puchar Pratt & Whitney, zorganizowany przez Stowarzyszenie Rzeszów Biega.
Trasa biegu na 5 km została wytyczona ulicami: start spod Millenium Hall, dalej al. Kopisto, Trasa Zamkowa, ul Kilara, ul. Lenartowiczaul. Chodkiewiczaul. Hetmańska do ul. Wincentego Pola – bulwary nad Wisłokiem, ul. Bulwarową, bulwary nad Wisłokiem, ul. Podpromie, ul. Kilara, Trasa Zamkowa, al.  Kopisto, meta przy centrum Millenium Hall.
Pogoda raczej sprzyjała biegaczom. Było troszkę deszczowo, minimalny wiatr i około 12 stopni C.
Na mecie sklasyfikowano 640 osób.
Nasz kolega z ogniska Waldemar Daż  dobiegł do mety na 175 miejscu z czasem 22:03 netto.
(Uwaga: klasyfikowano według czasu brutto).
Gratulujemy Waldkowi uzyskania dobrego wyniku.

Wyniki open:

piątek, 4 października 2019

Biegamy w Borze - Ogłoszenie, 04.10.2019


Ponownie zachęcamy do wspólnego biegania w Borze pod Głogowem Małopolskim.
Kontakt organizatora: Beata Kopeć, tel. nr 726845708.



wtorek, 1 października 2019

SKYWAYRUN RZESZÓW JASIONKA AIRPORT - 28/29.09.2019


Z soboty na niedzielę po płycie lotniska w Jasionce odbył się po raz piąty Bieg SKYWARYRUN zorganizowany przez firmę Monster Event z Warszawy.
Dystans biegu wynosił dokładnie 4,7 km.
Bieg ukończyło 819 osób.
Z naszego ogniska biegła Beata Kopeć.
Na mecie uplasowała się na 393 miejscu w kategorii open.
Gratulujemy Beatko.