Wspomnienie debiutanta maratończyka
39 PZU Maraton był dniem wyczekiwanym od wielu miesięcy,
przede wszystkim był to prezent na okrągłe 40-te urodziny zrobiony sam sobie na
sprawdzenie kondycji i siły woli.
Miesiące ciężkich treningów, dieta oraz samozaparcie
doprowadziły mnie na start 24.09.2017r. Założeniem było ukończenie maratonu,
gdyż jest to bardzo wymagający dystans, a zawsze trudno powiedzieć jak organizm
zareaguje przy tak dużym wysiłku, jednak gdzieś tam w głowie było marzenie o 4
z przodu. Wystartowałam w grupie biegaczy debiutantów, którzy marzyli o
zmierzeniu się z królewskim dystansem. Wśród grona biegaczy szybko wyłoniłam
pomarańczową kurteczkę z napisem TKKF „Sokół” w Głogowie Młp, był to oczywiście
Zbyszek Sycz, nasz doświadczony kolega-biegacz-maratończyk. Założone wolne
tempo w towarzystwie Zbysia udało się tylko utrzymać przez 2 km, a następnie
poczuliśmy moc i zaczęliśmy przyśpieszać.
Wspólnie postanowiliśmy dogonić grupę biegnącą na czas 4:50, udało się ich
dogonić na 13 km i wspólnie pokonaliśmy kolejnych 7km. Tu przyszedł moment,
kiedy Zbysiu postanowił pogonić, a ja zdroworozsądkowo postanowiłam utrzymywać
tempo, w końcu to dopiero półmetek. Na 21 km opuściłam moja grupę decydując, że
punkty odżywcze lepiej przechodzić niż przebiegać, bo trzeba troszkę oszczędzać
siły. I tak od 21km biegłam swoim tempem, często w towarzystwie grupy
„Spartan”. I tak mijały kolejne kilometry od 28 km widziałam ludzi tracących
siły i wiarę w siebie, po 30 km było ich coraz więcej, dlatego jedyną myślą w
głowie było „Nie poddawaj się, przyjechałaś tu po medal, za niedługo meta,
przekroczenie jej będzie prezentem po który przyjechałaś.” I ta myśl niosła
mnie do mety. Niestety, po drodze pojawiły się jeszcze nieuniknione na tym
dystansie skurcze, które mocno pokrzyżowały moje wymarzone plany i zmusiły mnie
do poważnego obniżenia tempa. W końcu upragniona meta czas netto 5:03,07,
Zbysiu jako bardziej doświadczony biegacz 4:56. Nieopisane uczuciaradości i
satysfakcji towarzyszą mi do dzisiaj, że udało się
zmierzyć z tak wymagającym dystansem oraz siłą charakteru. Jest to na pewno
początek przygody z królewskim dystansemJ
Monika
Rękosiewicz-Tokarz
Wyniki możemy zobaczyć tutaj:
Galeria